Przeciwmalarycznego Arechinu obecnie brakuje w aptekach. Pacjenci wykupili go w obawie przed koronawirusem. - Lek nie leczy samego koronawirusa, lecz jedynie wspomaga leczenie - zwraca uwagę Tomasz Leleno, rzecznik NIA.
Jeszcze dwa tygodnie temu Arechin można było dostać w aptekach bez problemu. Teraz nie ma go prawie nigdzie. Ministerstwo Zdrowia przekierowało do szpitali zakaźnych sześć i pół tysiąca opakowań Arechinu. Decyzja zapadła po tym, jak lek oficjalnie został uznany jako wspomagający leczenie zakażenia koronawirusam - pisze portal TVN24.
Rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej Tomasz Leleno wskazuje, że pacjenci uwierzyli, iż jest to lek na koronawirusa. - Ten lek nie leczy koronawirusa, lecz jedynie wspomaga leczenie. Nie należy przyjmować go profilaktycznie, dostępny jest jedynie na receptę – podkreśla.
- Ten lek stosujemy tylko w zapaleniu płuc wywołanym koronawirusem, a nie w przypadku potwierdzenia koronawirusa z łagodnym przebiegiem – dodaje reumatolog dr Bartosz Fiałek.
Arechin od lat pomaga leczyć inne schorzenia, między innymi reumatoidalne zapalenie stawów, zespół Sjögrena czy toczeń rumieniowaty układowy, dlatego jego brak w aptekach to poważny problem dla osób z chorobami przewlekłymi.
Ministerstwo zapewnia, że lek wróci do aptek. - On zostanie skierowany do aptek i na PESEL będzie wydawany tym osobom, które już korzystały z tego leku – mówi rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Producent leku (firma Adamed) informuje, że lek zostanie udostępniony najpóźniej od przyszłego tygodnia.
Więcej: tvn24.pl
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych